Droga Krzyżowa 3.04.2020
transmisja online o godz. 19.00
Wstęp
Przygotowując się do tych rozważań rozmawialiśmy ze znajomymi małżeństwami. Niektóre komentowały z uśmiechem i ironią: droga krzyżowa? To łatwe, opiszcie zwykły małżeński dzień. To nas zainspirowało. Czy nasza codzienność naprawdę musi być drogą przez mękę? Czy uda nam się w ten Wielki Post skorzystać z tego, że Jezus już tę drogę przeszedł za nas? Wykorzystać potencjał śmierci i zmartwychwstania naszego Zbawiciela. Nie tylko rozważać je, pochylać się nad Jego cierpieniem, ofiarą, miłością, ale też wykorzystać to dlaczego to zrobił: „Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” J 10, 10b
Stacja I – Pan skazany na śmierć
„Szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Lecz nie znaleźli” Mt 26, 59 Ja znajduję świadectwa na przewinienia mojego męża na każdym kroku. Nawet nie muszę się za bardzo starać. A jak zacznę to już samo się znajduje. Moja żona to wspaniała kobieta. Ale dlaczego ciągle stawia brudne naczynia w zlewie, a nie obok niego? Tyle razy mówiłem: kochanie, to mi ułatwi zmywanie! Ona chyba robi to na złość. Nie może choć raz mnie posłuchać? A może załóżmy, że każde z nas chce dobrze, że ma dobre intencje? Może nie doszukiwać się drugiego dna i osądzać? Zrobię rachunek sumienia: ile razy postawiła naczynia obok, a ile w zlewie. Zacznę dziękować za to, co udało się. I zrobię wieczorny rachunek sumienia sobie, a nie małżonkowi.
Stacja II - Pan Jezus Bierze Krzyż Na Swoje Ramiona
„A on sam dźwigając krzyż wszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota” J 19, 17 Sama, jestem wiecznie sama. Ciebie nie ma w domu albo jesteś nieobecny, milczący. Tyle spraw w ciągu dnia załatwiam sama. Chciałabym wygadać się przynajmniej tobie i nie słuchać rozwiązań, ale dostać wsparcie, zrozumienie, docenienie. Że daję radę, że jesteś ze mnie dumny. Powiedz mi to od czasu do czasu. Potrzebuję tego. Nie chcę być sama. Wracam z pracy. Mam ochotę na relaks. Mam ochotę usłyszeć od ukochanej: dobra robota. Wracam, a tu wita mnie lista zadań do wykonania i jeszcze pełen zlew naczyń do zmycia. I wyciągam te naczynia ze zlewu. Wczoraj były obok. Coś musiało się stać. Może coś ją wyprowadziło z równowagi. Zaraz zapytam, pogadamy. Przecież gramy do tej samej bramki, jesteśmy w jednej drużynie. Razem damy radę.
Stacja III - Jezus upada po raz pierwszy
„Abym upadł, uderzono mnie i pchnięto, lecz Pan mnie podtrzymał” Ps 118 Kiedy dowiedzieliśmy się, że nie możemy mieć dzieci to tak jakby ktoś nas uderzył i powalił na ziemię. Niezasłużony cios, na który nie byliśmy przygotowani. Przerażający ból, rozpacz, pożegnanie z marzeniami o małym serduszku bijącym pod sercem, stópkami takie jak moje i oczami takie jak jego. Nie będę w ciąży. I pytania: dlaczego ja? Dlaczego my? Nie tak miało być Boże!!! Co zrobić? Czy zostać w tym upadku czy podnieść oczy, podjąć wyciągniętą rękę i wstać? Usłyszeć głos Boga: „kocham cię, jestem z Wami w tej sytuacji, chcę byście byli szczęśliwi, nie zostawię Was, ani nie zapomniałem o Was.”
Stacja IV - Jezus spotyka swoją Matkę
„Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.” J 19, 25 Wyobrażam sobie to spotkanie oczu Jezusa i matki. Krótkie, ale wymowne. Nie uzurpuję sobie prawa domyślać się co ono wyrażało. Oni wiedzieli. Ona była przy Nim. Obok. Obok krzyża. Ja spojrzałam w oczy mojego dziecka, gdy miało 3 miesiące. Adoptowaliśmy naszego syna. Co wyrażały nasze oczy w tym spotkaniu? Tkliwość i decyzję: będę z tobą na całe życie. Bo mnie potrzebujesz i ja potrzebuję ciebie. Miłość przyszła z czasem, w codzienności. Czy zadawał pytania o swoje pochodzenie? Tak, i nadal zadaje w sposób bardzo naturalny, w codzienności. Będąc maluchem widział ciocię w ciąży pytał, czy i on był u mnie w brzuchu. Od-powiadałam i odpowiadam: że nie, nie mogłam ciebie urodzić (urodziła cię inna Pani, która nie mogła cię wychowywać), ale cię wytęskniłam, wymarzyłam. Wiem, że przed nim jeszcze okres dojrzewania i zmierzenia się z rzeczywistością odrzucenia w jego życiu, ale będę z nim wtedy. I będzie z nim Bóg – Ojciec, który go nigdy nie porzucił. Bo dorośli bez dzieci poradzą sobie, ale dzieci bez dorosłych nie.
Stacja V- Szymon z Cyreny pomaga Jezusowi
„Tego przymusili, aby niósł krzyż Jego” Mt 27, 32b Muszę zająć się domem, muszę ugotować, muszę pracować, aby utrzymać rodzinę, muszę na-prawić zlew, muszę zostać po godzinach w pracy, muszę sprzątnąć dom, muszę opiekować się niedołężną matką, muszę spłacać kredyt, muszę wychować dzieci na dobrych ludzi, muszę iść na wywiadówkę….. Muszę…. A podobno miarą człowieka dorosłego i dojrzałego jest to, że niczego nie musi. Może wybrać. Chcę zająć się domem, chcę ugotować, chcę pracować, chcę opiekować się starszym ojcem, chcę…….
Stacja VI - Weronika ociera twarz Jezusa
„Macie oczy a nie widzicie” Mk 8,18 Dziś jak co dzień jadę rowerem do domu. Mijam ludzi na ulicy, chodniku, placu. Nie patrzą na mnie. Skupieni na sobie, na swoich myślach. Mają dużo na głowie. Czuję że jestem sam, że ni-kogo nie obchodzi jak wyglądam, kim jestem i co robię. Stawiam rower i wchodzę do bloku. Spotykam sąsiada, mówi, że do twarzy mi z tą brodą. Wchodzę do domu i wita mnie żona: Cześć kochanie … i siada na moim kolanie. A potem, gdy siedzę w fotelu podchodzi córka Weronika: tato co robiłeś w pracy? Pyta i przytula się mocno. Tak bez powodu. Ona to lubi. Tak niewiele nam potrzeba, wystarczy niezasłużony przytulaniec.
Stacja VII - Jezus upada po raz drugi
„Miłość wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko prze-trzyma.” 1 Kor 13,7 Mężczyzna mało mówi, nie zmienia zdania, nie uzewnętrznia uczuć, nie płacze. Taką miałem męską wizję siebie. To nie prawda, to musiało upaść. Przekonała mnie o tym moja żona, nie było to łatwe. Tak wiele kłótni musiało wybuchnąć, tak wiele rozmów się odbyć, tak wiele słów przeproszenia i decyzji o przebaczeniu. Udało się powstać. Teraz wiem, że jest czas na milczenie i czas na słowa. Wiem, że moi bliscy potrzebują rozmowy ze mną. Moja żona odżywa, gdy słyszy „kocham cię”, jesteś jedyną miłością mojego życia, szałowo wyglądasz w tej sukience! Teraz wiem, że mogę zmienić zdanie. Moje dzieci odrywają się od telefonu, gdy mówię: podobają mi się twoje buty, fajna fryzura, możesz mi puścić ten kawałek którego słuchasz, pooglądajmy twoją kolekcję pająków.
Stacja VIII - Jezus spotyka płaczące niewiasty
„Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!” Łk 23, 28 Można, a nawet trzeba pochylić się nad cierpieniem Jezusa. Przeżywamy to. To było przerażające! Tylko do czego nas to prowadzi? Czy po modlitwie, drodze krzyżowej, gorzkich żalach, czytaniu fragmentów z Pisma Świętego opisujących mękę Jezusa rodzi się w nas refleksja? W tym spotkaniu Jezus przekierowuje uwagę niewiast z Jego ran na ich własne osobiste rany i sprawy: wracaj córko jerozolimska do domu! Do męża, do dzieci, do swojej pracy, do swojego życia. I zrób wszystko co w twojej mocy by te miejsca były pełne miłości, służby, pasji. By były pełne Mnie.
Stacja IX - Jezus upada po raz trzeci
„Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.” Iz 53, 3 Ostatni upadek. Przed śmiercią. Można się było tego spodziewać, Jezus już dwa razy upadał, zmęczony, wycieńczony, już u kresu. Podobnie starszy człowiek – u kresu życia, zmęczony, schorowany, często nie wstaje już z łóżka, nie wychodzi z domu, narzeka na świat, na bliskich. Trudno być przy tym upadku, trudno towarzyszyć, często latami. Oswoić się z cierpieniem bliskich. Ale jeszcze trudniej być tym przed kim się twarze zakrywa, być wzgardzonym, odepchniętym, samotnym, starym, chorym. Opiekuję się mamą, która traci trzeźwość myślenia, skupiam się na codziennych czynnościach: żeby zjadła, wzięła leki, ubrała się, wyszła na spacer. A ona patrzy na mnie z wyrzutem, pytając się: po co to robię? Ona nie chce tego. A czego chcesz mamo? - mówię zdenerwowana, sfrustrowana. Usiądź przy mnie, pogłaszcz po ręce, pocałuj. Kochasz mnie? Czy byłam dobrą mamą? Powiedz mi. Posiedź ze mną, nie spiesz się.
Stacja X - Jezus z szat obnażony
„Wzięli Jego szaty” J 19, 23 Obnażenie – tak czuję się przed tobą mężu, żono. Poznałeś mnie dokładnie, znasz moje nawyki, poglądy, przyzwyczajenia, słabości, czułe miejsca, znasz mnie intymnie, wiesz ile umiem i czego nie potrafię, czego boję się, co mnie brzydzi, co denerwuje. Możesz to wykorzystać, opowiedzieć o tym innym, wyśmiać, uderzyć we wrażliwe miejsce w kłótni i złości. Możesz też osłonić, uzupełnić swoją siłą, obronić. Możesz…. Co zrobisz z moim obnażeniem przed tobą? Możemy też razem stanąć obnażeni przed Bogiem, jak Adam i Ewa i spotkać się ze współczują-cym i kochającym wzrokiem, który uwalnia.
Stacja XI - Jezus przybity do krzyża
„To jest Król Żydowski.” Łk 23, 38b Nad Jezusem widniał taki napis: To jest Król Żydowski. Dla jednych był to opis stanu faktycznego. Dla innych ironia. Dla jeszcze innych symbol oczekiwania na przyjście królestwa Bożego. Każdy pod krzyżem czytał to samo zdanie, a rozumiał je inaczej. To jest małżeństwo. Dla jednych to powód do dumy, szczęście we dwoje, wspieranie się, inspirowanie. Dla innych ironia. Serio? To nie tak miało być. Dla jeszcze innych marzenie, które chcemy żeby spełniło się. To nieustająca praca nad sobą, walka o szczęście, pilnowanie wierności, wysiłek. A co zrobił z tym Jezus? Wypełnił słowa z krzyża znaczeniem, przykładem, zrealizował je. I pokazał drogę dla wszystkich czytających słowa z krzyża. Nie chcę definiować małżeństwa, chcę Cię kochać przez zrobienie śniadania po wczorajszej kłótni, umycie tobie samochodu mimo, że wyrzutom nie ma końca. I wiem, że potem uśmiechniesz się.
Stacja XII - Śmierć na krzyżu
„Boże mój czemuś mnie opuścił?” Mt 27, 46b Samotność w związku. Często czuję się samotnie, choć budzę się przy tobie. Bo moje potrzeby nigdy nie zostaną zaspokojone przez żadnego człowieka, nawet kochającego męża, czy wrażliwą żonę. Jedynie w Tobie Boże jest wypełnienie moich potrzeb. Ty Boże stworzyłeś mnie, znasz mnie w całości, wiesz czego potrzebuję i do czego jestem stworzony/a. I to dzięki temu, że Ty Jezu umarłeś, a przedtem doświadczyłeś osamotnienia, ja nie muszę doświadczać odłączenia od Boga. Nie muszę, choć czasem tak się czuję.
Stacja XIII - Jezus zdjęty z krzyża
„Istotnie, człowiek ten był sprawiedliwy” Łk 23, 47b Tak oddał chwałę Bogu setnik po śmierci Jezusa. Po śmierci……. Mój tata zmarł 6 lat temu, był alkoholikiem, nasza sytuacja rodzinna była trudna. Moja mama całe życie mówiła dużo złego o tacie i miała ku temu powody. Po jego śmierci mama z każdym dniem odkrywała na nowo przed sobą i mną, tatę jakiego nie znałam. Zakochanego mężczyznę, który chciał jej nieba uchylić, wrażliwego ojca, uczciwego do bólu. Nie zmazuje to jego win, ale odbudowuje jego dobre imię. Czy potrzeba śmierci, odejścia, aby dostrzec coś więcej w małżonku niż jego wady i grzechy? Może dziś wyobrażę sobie, że ciebie nie ma. Czego będzie mi wówczas brakowało? I powiem tobie o tym…..
Stacja XIV - Pan Jezus złożony do grobu
„był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef (…) oczekiwał królestwa Bożego” Łk 23, 51b Grób swój oddał Jezusowi członek Wysokiej Rady, człowiek dobry i sprawiedliwy. Józef z Arymatei. Oczekiwał on królestwa Bożego. Czyżby wiedział, że na końcu czasów ten grób i tak mu się nie przyda? Że wszyscy zmartwychwstaniemy. Tak, wiedział to zapewne. Chciał, aby to królestwo przyszło jak najszybciej. Teraz. My też na to czekamy, wyglądamy, tęsknimy, chcemy już TERAZ. Przyjdź królestwo Twoje… A jednak ten zapobiegliwy człowiek, majętny, miał coś przemijającego, nieznaczącego, co znacząco zapisało się w historii świata i człowieka. Grób. Który był świadkiem śmierci i zmartwychwstania. W którym spotyka się Jezus, Piotr, Magdalena. Nasza troska o tu na ziemi, o codzienność, o zabezpieczenie przyszłości, o rzeczy materialne jest dobra i potrzebna. Nie umniejszajmy tego. Ważne by wiedzieć po co to wszystko. I we właściwym czasie rozpoznać jak Józef z Arymatei – to jest czas na wykorzystanie mojego talentu, dorobku, majątku, grobu w planie Boga.
Zakończenie
W małżeństwie najdłuższa droga jest od pokochaj JA do pokochaj MY. Dobrze przejść tę drogę z Jezusem. 0
Małgosia i Krzysiek Bystrzyccy (małżonkowie od 21 lat, rodzice 3 dzieci, prowadzą kursy przedmałżeńskie Radość i Nadzieja oraz autorskie Randki małżeńskie PokochajMY).
Droga Krzyżowa 27.03.2020
transmisja o godz. 19.00 na stronie Facebooka:
https://www.facebook.com/ParafiaPwSwMikolajaWPapowieTorunskim
Wstęp
Stanąć na drodze nie jest trudno ale zrobić pierwszy krok może wydawać się niewykonalny. Patrząc na nią oczami Jezusa, proponuję Ci, abyś ruszył z miejsca i w poszczególnych stacjach Drogi Krzyżowej przyglądnął się historii swojego życia. Zatrzymaj się przy każdej ze stacji i na chwilę odpocznij. Stań w prawdzie bracie i siostro, bo droga choć długa i kręta, to czasami musi boleć aby fałszywy obraz miłości został zmiażdżony.
Stacja I – Pan skazany na śmierć
Czy twoje TAK w Ogrójcu przeplatane było strachem i niepewnością? Jak wielkim zaufaniem darzyłeś Jezu tego, który Cię posłał? W pełni oddany i zanurzony w jego: „bądź wola Twoja” otworzyła Ci drogę ratunku … ratunku dla nas. Nasza młodość miała być barierą do tego, aby stanowić dobre małżeństwo. Osiemnastolatko-wie? co wiedzą o życiu? wychowaniu dzieci? Strach i niepewność towarzyszyło nam, zanim wypowiedzieliśmy wspólne TAK. Decyzja jaką podjęliśmy, postawiła nas w nowym i nieznanym miejscu o nazwie rodzina. Dla jednych obserwatorów śmierć, a dla drugich nowe życie. Panie Jezu Ty potrafiłeś wybrać i pójść drogą boleści, która okazała się uzdrowieniem. Pozwól nam podejmować każdego dnia decyzje, które zaprowadzą nas do celu – spotkania z Tobą.
Stacja II - Pan Jezus Bierze Krzyż Na Swoje Ramiona
Obolałe ramiona nie odmówiły dodatkowego ciężaru. Z miłością i pokorą przyjąłeś krzyż, który konsekwentnie dźwigałeś do końca. Twoje kocham - więc idę, stało się piękną lekcją miłości do człowieka. Nowa rodzina, nowe obowiązki, nowe wyzwania, całkiem nowe życie… i pierwsze napotkane na drodze kamienie, które wydają się krzyczeć w naszą stronę o trudach codzienności. Nerwowość temu towarzysząca zabiera nam radość z bycia ze sobą. Pierwsze kłótnie, nieporozumienia, zanikający dialog to ciężar, który staramy się podnieść, aby pójść dalej. Tylko dlaczego każde z nas próbuje dźwigać je osobno? Przecież to nasze kamienie – wspólne. Panie Jezu – naucz nas dźwigać krzyż codzienności, który często uwiera, niekiedy przeszkadza. Krzyż codzienności, który tak naprawdę kształtuje nas i wzmacnia naszą relację.
Stacja III - Jezus upada po raz pierwszy
Przytłaczający ciężar krzyża ugiął Panie twe kolana, kładąc Twoją doskonałość na równi z ziemią. Normalnie po ludzku, mają prawo być słabsze i przy tak ekstremalnym wysiłku drżące. Chciały odpocząć, na krótką chwile, aby nabrać znów sił i iść dalej - do celu. Kochana żono. Każdy mój upadek dedykuję Tobie. Oddaje Ci w pełni każdą ranę i każde otarcie, ponieważ to Ty je opatrywałaś i leczyłaś. Nie zważając na moje obelgi i gniew, przychodziłaś z pomocą abym mógł się podnieść jako mężczyzna, mąż i ojciec. Twoje łzy były moim prawdziwym upadkiem, który tylko dzięki Tobie, przerodził się w umiejętność walki o nas na drodze do zbawienia. Panie Jezu, dodaj mi odwagi i siły, abym potrafił powstawać i na nowo odzyskiwać utraconą godność.
Stacja IV - Jezus spotyka swoją Matkę
Jeden moment, krótka chwila, szybki dotyk i zapach bliskiej Mu osoby pozwoliły znaleźć dodatkową siłę, aby kontynuować dzieło zbawienia. Co czułaś Ty Matko, mając Go w rękach tą krótką chwilę? Kochany mężu. Próbuję wyobrazić sobie tą scenę drogi krzyżowej. Poczuć ból, który Jej towarzyszył. Gdybyś to był Ty, czy potrafiłabym stać pokornie, przeniknięta mieczem boleści? Serce do serca w chwili kiedy nic więcej nie mogę lub nie potrafię. To Ci oddaję. Jezu – prowadź mnie, otwieraj mi oczy na niewidzialne, usta na niewypowiedziane, bądź mi drogowskazem w moim życiu - żony, matki i córki.
Stacja V- Szymon z Cyreny pomaga Jezusowi
Czy przez cztery wcześniejsze stacje tej drogi krzyżowej, szukałeś Panie wzrokiem osoby która mogłaby Ci ulżyć w cierpieniu? Jako młodzi rodzice chcemy udowodnić wszystkim wokół, że nowa sytuacja nie jest dla nas wielkim wysiłkiem. Biorąc na siebie coraz więcej, przestajemy oczekiwać pomocy od siebie nawzajem. W pewnej chwili ciężar wydaje się zbyt wielki, co wywołuje tęsknotę i wewnętrzną prośbę o uwagę – krzyk. Męska duma nie pozwala młodemu ojcu prosić, a presja otoczenia utwierdza młodą mamę w przekonaniu, że nie powinna, bo nie wypada. Każde z nas szukało pomocy w milczeniu. Panie Jezu, Ty pozwoliłeś unieść swój krzyż Szymonowi. Naucz nas wzajemnego wsparcia w sytuacjach trudnych, gdzie dominuje zwątpienie i rozpacz.
Stacja VI - Weronika ociera twarz Jezusa
W umęczonej twarzy Jezusa, chwile wytchnienia znalazła nawet chusta, która z rąk Weroniki dała Mu poczucie świeżości, a w nagrodę otrzymała Jego odbicie, obraz męki na świadectwo innym. Kochany mężu. Czy potrafię postąpić jak Weronika? Przedrzeć się przez tłum rosłych żołnierzy i z czułością otrzeć Twoją twarz? Czy potrafię trwać przy Tobie w chwilach, gdy dotyka Cię po-garda, niesprawiedliwość, zwątpienie? Tak często brakuje mi odwagi, aby wybrzmieć i towarzyszyć Ci w sytuacjach kiedy mnie najbardziej potrzebujesz. Choć moja dusza woła to moje zewnętrzne „JESTEM” wybrzmiewa bardzo skromnie, nieśmiało. Jezu, proszę o odwagę jaką miała św. Weronika. Zamieniaj słowa w czyny, aby obraz mojej miłości znalazł odbicie w oczach mojego męża.
Stacja VII - Jezus upada po raz drugi
Bóg, który walczył i człowiek który upadł. Pokazałeś Jezu, że kolejny upadek jest tylko przystankiem przed następnym, który musiał nadejść. Twoja mowa ciała uczy, by walczyć, zawierzając Bogu ten moment kiedy brakuje po raz kolejny sił. Kochana żono. Pierwszy upadek miał być ostatnim. Obiecałem sobie, że nigdy nie pozwolę spłynąć Twoim łzom ponownie, a teraz znowu ciężko je policzyć. Zderzenie się z moją niekonsekwencją wywołuje ból duszy i totalną rezygnację w to, że potrafię inaczej. Każdy mój upadek odbiera mi część mnie samego, zanikam. Jak się podnieść Jezu z upadku, który miał się już nie wydarzyć. Jak spojrzeć Panie w Twoje oczy, kiedy powtarzalność moich grzechów nie pozwala mi podnieść głowy. Proszę po raz kolejny – podnieś mnie Jezu i prowadź do Ojca.
Stacja VIII - Jezus spotyka płaczące niewiasty
W sytuacji kiedy Ty Panie potrzebujesz pocieszenia, pocieszasz. Oddajesz siebie innym, aby ukoić ich cierpienie. A co z Twoim Jezu? Kto przytuli i pocieszy Ciebie? Tak niewiele trzeba. Wystarczy jeden gest, dotyk, dobre słowo, aby okazać wsparcie i swoją gotowość do pomocy, której każde z nas tak bardzo potrzebowało. Płacz, który został zdławiony i śmiech, który został przerwany rzadko wybrzmiewa, a czy nie powinien być wpisany w naszą codzienność? Panie Jezu, dziękujemy za Twoje pocieszenie. Spraw, byśmy zawsze szukali pociechy u Ciebie i stawali się dla siebie prawdziwym pocieszeniem.
Stacja IX - Jezus upada po raz trzeci
Kolejny, trzeci, bardziej bolesny i na pewno trudniejszy od dwóch wcześniejszych. Wstajesz Jezu, bo widzisz już cel. Twoja ziemska droga pomału dobiega końca. Co odczuwasz Panie? Smutek czy radość? Choć ciało płacze, Ty wciąż pewnym krokiem zmierzasz konsekwentnie aby nas uwolnić. Kochana żono. Potrafię nazwać swój grzech i to chyba jedyny sukces moich upadków. Gdyby nie jasność, która wypłynęła z Twojej modlitwy, nie byłbym w stanie odnaleźć siebie i wejść na drogę, którą nazwałem POZNANIEM. Ta droga daje mi nadzieję, że krzyż będzie lżejszy, a serce bardziej otwarte. Jezu pokazujesz, że żaden upadek nie musi być ostatni, z Tobą chcę powstawać i iść dalej.
Stacja X - Jezus z szat obnażony
Obnażono prawdę, której wcześniej nie chcieli widzieć. Poranione ciało nie miało nic do ukrycia. W pełni oddane, okaleczone, w oczekiwaniu na to, co się musiało wypełnić. Mnóstwo ukrywanych emocji, brak szczerości, tajemnice i moment, kiedy wszystko wybrzmiało. Pamiętamy ten dzień oboje. Cały bagaż niewypowiedzianych słów i niezrealizowanych obietnic, rozsypał się w jednej chwili, ukazując rzeczywisty obraz naszego małżeństwa. Staliśmy razem na swojej Golgocie, a krzyczący tłum stanowiliśmy wyłącznie my. Prawda pragnęła wybrzmieć i tak się stało. Panie Jezu, bez względu na to, jakie próby spotykają nas obecnie i spotkają w niedalekiej przyszłości, codziennie chcemy stawać w prawdzie i obnażać swoje niedoskonałości, aby móc się wzajemnie odradzać.
Stacja XI - Jezus przybity do krzyża
Każde uderzenie w gwóźdź to nasze uwolnienie. Przyjąłeś ich tak wiele Panie, rozwierając swoje dłonie, które w moich oczach było zaproszeniem dla nas. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28) Chociaż nie na krzyżu i bez widocznych ran, przybijaliśmy sobie nawzajem swoje słabości. Ze złością, brakiem pokory i szacunku odsuwaliśmy się od siebie. Żadne z nas nie godziło się na to, by przyjąć pod rozwagę możliwość rezygnacji, odpuszczenia. Gwóźdź za gwoździem z dziwną satysfakcją, kto silniejszy i wytrwalszy. Panie Jezu Ty przyjąłeś gwoździe, abyśmy my nie musieli tego robić. Prowadź nas w codzienności i naucz omijać sytuacje, w których sięgniemy po pierwszy gwóźdź.
Stacja XII - Śmierć na krzyżu
Ostatni oddech i zamykające się powieki kończą Twój żywot, Panie, jako człowieka. „Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12) Obumrzeć, by się narodzić na nowo. Obumrzeć dla siebie nawzajem, aby móc nauczyć się kochać z dziecięcą ufnością. Tego potrzebowaliśmy. W jednej chwili poczuliśmy to, co tłumy serc opłakujące śmierć Jezusa pod krzyżem – poczucie straty. Panie Jezu, ufamy, że ze śmierci może się zrodzić życie.
Stacja XIII - Jezus zdjęty z krzyża
Nie było już bólu i cierpienia. Ciało z obojętnością oddało się w ręce tych, którzy pragnęli go bardziej niż Ty sam. Każda z ich rąk marzyła o odwzajemnionym, ciepłym dotyku, a wnętrze prosiło o krótką chwilę dialogu, który w danej chwili nie nastąpił. Czas pomiędzy śmiercią, a naszym „zmartwychwstaniem” znalazł miejsce przy wspólnym stole. Pozwoliliśmy wybrzmieć słowom niewypowiedzianym z pełną szczerością i w ciszy, której tak brakowało, a która w pewnym momencie sama zaczęła krzyczeć. Zakurzony stół nakryliśmy sobą i to była najbardziej obfita kolacja w naszym życiu. Panie Jezu, naucz nas rezygnacji ze swojego egoizmu i wygody, dając nam w zamian miłość, otwartość, szacunek i przywiązanie.
Stacja XIV - Pan Jezus złożony do grobu
Miłość spoczęła w grobie oddając całą siebie. Nigdy nie zmuszała, ale cierpliwie czekała – na czas, który miał nadejść. Zostawiliśmy przeszłość, pamiętając o błędach. Każdy kolejny dzień rodził w nas tęsknotę za sobą i przemieniał nasze wnętrza. Uczyliśmy się siebie z pokorą i zrozumieniem. Ukryta miłość doczekała się naszej uwagi i pokazała nam jak cierpliwie i łaskawie znosić drogę, która prowadzi do świętości. Panie Jezu, pomóż nam codziennie rodzić się na nowo, aby doskonalej wypełniać nasze powołanie.
Zakończenie
Chcielibyśmy zakończyć rozważania tej drogi krzyżowej słowami „wykonało się”; ale doskonale wiemy, że przed nami długa droga, na której każdy napotkany kamień będzie przeszkodą i lekcją. Nie odrzucajcie go, ale pozostawcie na drodze dla innych. Nauczcie się go dźwigać i znosić tak, jak nauczył nas Jezus. Idźcie z Chrystusem, dobrej drogi, spotkajmy się na niej. Amen.
Anna i Łukasz Kozioł (małżeństwo z 19-letnim stażem, rodzice trzech synów: Gabriela (20), Fi-lipa (16) i Franciszka (5). Anna i Łukasz studenci Diecezjalnego Studium Rodziny. Łukasz członek wspólnoty dla mężczyzn „Grupa św. Józefa”.)
Kochani
Obecna nadzwyczajna sytuacja przerasta wielu z nas. Proszę Was, abyśmy w tym trudnym czasie byli blisko siebie, interesowali się sobą i pamiętali o sobie. Oprócz troski o zdrowie potrzeba abyśmy zauważyli trudną sytuację finansową rodzin, które na stałe związane są z gospodarstwami ogrodniczymi.
Jako wspólnota wezwani jesteśmy do wrażliwość również w tej kwestii. Możemy w prosty sposób pomóc tym rodzinom, poprzez zainteresowanie się tym co maja do zaproponowania. Mężczyźni mogą podarować pęczek "Tulipanów" swoim kobietom i rozweselić ich stroskane twarze. Możemy "Bratki" posadzić w ogródkach i na cmentarzu. Kwiaty dzisiaj szczególnie mogą być sympatycznym prezentem. Kupując je od naszych rodzin możemy przyczynić się do poprawy ich trudnej sytuacji, w jakiej jeszcze się nie znaleźli.
Mam szczególnie na myśli rodziny z Łysomic: Państwo Rumińscy, Talkowscy i Olszewscy od wielu lat każdego dnia poświęcają swój czas i siły, aby inni mogli nacieszyć się pięknem kwiatow. Niestety, wobec tego jak załamał się rynek a perspektywy nie napawają optymizmem, my możemy podtrzymać promyk nadziei, że owoc ich trudnej pracy nie pójdzie na marne i będą mieli z czego żyć. Dlatego bardzo Was proszę, w miarę Waszych możliwości o wsparcie tych rodzin, poprzez kupno wypielęgnowanych przez nich kwiatów.
To doskonały materiał na dobry uczynek w tym Wielkim Poście :)
Wasi duszpasterze:
ks. Jarek i ks. Marcin